W ostatnim czasie kształtowały się różne wizje naszej małej ojczyzny. Prezentowali je w swoich programach politycznych kandydaci. W debacie publicznej wspominano o filarach, na których pretendenci do rządzenia chcieli oprzeć rozwój lokalny. Wśród nich można było wymienić turystykę jako element rozwoju społeczno-gospodarczego. Na marginesie piszący te słowa zauważa, że region złotoryjski nie może bazować na jednym filarze, ale na zrównoważeniu kilku. Oparcie miasta i jego okolic, w głównej mierze, na turystyce mogłoby nieść ze sobą katastrofalne skutki. Niemniej dziwi, że wśród tych, którzy widzieli w niej bardzo istotny element, a nie dodatkowy, nie pojawiła się żadna refleksja nad zabytkami myśli inżynieryjnej jakimi są dawne linie kolejowe.
Za pięć dwunasta
Za chwilę cisza wyborcza. Druga i co do zasady ostatnia w tegorocznych wyborach samorządowych*. Jeszcze w czerwcu czeka nas kolejne 45 godzin odpoczynku od kwiecistych mów wybrańców Narodu i ich obietnic whisky w kranie. Jednak wybory europejskie, bo o nich mowa, wywołują najmniejsze emocje wśród dorosłych Polaków.
Głód uczty intelektualnej
Wystąpienia publiczne nie często dostarczają poczucia zaspokojenia mojego głodu intelektualnego. I tak obserwując życie polityczne, zarówno w naszym państwie, jak i w Polsce lokalnej, obawiam się, że dla wielu wyborców nie mają znaczenia takie składniki jak: erudycja kandydatów, sposób argumentacji, wysoka kultura osobista, rzetelna analiza stanu faktycznego, przewidywanie realnych skutków proponowanych polityk. Żyjemy w czasach, w których merytoryczny głos w debacie publicznej jest wart mniej niż czyste populizmy bazujące na sofizmatach. Są jednak wypowiedzi, przy których można mieć ucztę intelektualną i docenić mówcę.
Kampania wyborcza a rzetelna analiza
Kampania wyborcza to czas, w którym ścierają różne wizje. Kandydaci są zewsząd lustrowani. Wdają się w różne mniej lub bardziej inteligentne polemiki, w których dochodzi do wzajemnych oskarżeń, rozliczeń. Czasem biorą w górę emocje i przez kolejne dziesięciolecia ludzie będą na siebie „patrzeć wilkiem”. Czy jednak zastanawiamy się nad czymś takim jak mindset kandydata? A może patrzymy na same gotowe propozycje i to jak się marketingowo sprzedał? Czy wybieramy książkę po ładnej okładce czy jednak patrzymy na treść, którą głosi i gatunek, z którego pochodzi? Jak wybrać właściwie? Trzeba przede wszystkim zweryfikować czy kandydat jest świadomy miejsca, czasu, możliwości i zagrożeń i czy przedstawiane przez niego diagnozy są „szyte na miarę” danej społeczności, spojrzeć w jego umysł i ocenić jego potencjał i intencje.
Nigdy nie pytaj AI… o drogę
Pewna znana mądrość ludowa głosi „nigdy nie pytaj kobiety o wiek a mężczyzny o zarobki”. Współczesna prawda, którą warto odkryć w czasach kolejnej już rewolucji przemysłowej, powinna głosić: nigdy nie pytaj AI o… drogę.
Za chwilę wybory. Mimo, iż nigdy nie byłem pracownikiem samorządowym, mogę powiedzieć, że samorząd to jakaś część mojego życia. Część mnie, w której byłem dziennikarzem obywatelskim, watchdogiem, agitatorem różnych rozwiązań prorozwojowych, autorem programu wyborczego do Rady Powiatu Złotoryjskiego w zeszłych wyborach. I na przykładzie tego powiatu opowiem o czymś co mnie niegdyś wstrząsnęło obserwując sielankowe życie JST.
W ostatnich dniach część opinii publicznej, na całym świecie, podzieliła się na ludzi oburzonych i ludzi aprobujących fakt, że największe portale społecznościowe zdecydowały się na zbanowanie profili Donalda Trumpa.
Są problemy, które dotyczą praktycznie każdej najmniejszej lokalnej społeczności. Czasem ludzie twierdzą, że ich decydenci są słabi i sobie nie radzą nie zauważając, że mało kto sobie z nimi radzi. Czasem problemów się nie dostrzega wcale, ale one są. Chcę przedstawić dwa problemy społeczne, które zostały opisane, a które są powszechne. Przeczytałem to w ostatnim miesiącu i tak na mnie odcisnęło piętno, że postanowiłem się z tym podzielić.
Niedoceniany kierunek rozwoju
Kiedyś marzyło mi się aby w rejonie złotoryjskim powstała filia jednej z większych polskich uczelni. Najlepiej Politechniki Wrocławskiej, a jak nie PWr, to czemu nie na przykład… krakowskiej AGH. Naturalnym bodźcem wydawało mi się położenie różnych terenów górniczych i tradycje górnicze. Mała filia dodawałaby prestiżu, wniosła studenckie ożywienie w 15-tysięczne miasteczko i jego otoczenie.